Pewnego dnia, planując śniadanie, okazało się, że zabrakło mi chleba. Cóż było robić, w pokoju dwa głodomorki – mąż i syn – trzeba szybko coś wymyślić, a że akurat miałam jeszcze troszkę świeżych drożdży, pomyślałam o racuchach. Naszykowałam wszystkie składniki, zrobiłam zaczyn drożdżowy, odstawiłam go aby rósł i wówczas zadzwonił dzwonek do drzwi – gazownik – sprawdzanie szczelności instalacji. „Proszę nie używać gazu od 10.00” – powiedział. Wpadłam w popłoch, tarcza zegara wskazywała 09.15, a ja dopiero zrobiłam zaczyn.
Jak sprawić by drożdże szybciej urosły i czy zdążę usmażyć racuchy?!
Szybka myśl… odpaliłam piekarnik i jak troszkę się ugrzał, wstawiłam do niego drożdże – świetny patent, polecam! (pamiętajcie by temperatura nie była za wysoka, gdyż drożdże mogłyby się zaparzyć, a wówczas byłoby po racuchach).
A teraz po kolei, niezbędne składniki do przygotowania 10 racuchów:
- 30 gr drożdży
- 4 łyżki cukru
- 200 ml mleka
- 200 gr mąki (może być troszkę mniej)
- 2 jaja
- olej do smażenia
Pierwszym krokiem jest utarcie drożdży z cukrem. Tak przygotowane drożdże łączymy z ciepłym mlekiem i 1/3 porcji mąki. Zaczyn odstawiamy do wyrośnięcie w ciepłe miejsce – chyba, że tak jak to było w moim przypadku macie mało czasu, wtedy wstawiamy go do ciepłego piekarnika – powinien szybciej wyrosnąć.
W międzyczasie do miski wsypujemy wszystkie suche składniki; łączymy je z jajkami.
Następnie dodajemy wyrośnięte drożdże tworząc jednolitą, w miarę gęstą masę – troszkę gęstszą niż ciasto naleśnikowe. Takie ciasto smażymy na rozgrzanym oleju do uzyskana złotego koloru.
Racuch podajemy jak nam się zamarzy, ja polecam lekko opuszczone cukrem pudrem z powidłami marchewkowymi (przepis oczywiście zaprezentuję w jednym z kolejnych postów), a do tego koktajl z owoców leśnych, mniam……
A&M
Czekam na te powiodła
oczywiście będą już niedługo na blogu, zapraszamy do śledzenia:)