Każda mama czekając na swojego brzdąca rozmyśla o tym jak sprawdzić by po przyjściu na świat jej maluszkowi było dobrze. Prędzej czy później w tych rozmyślaniach dociera do tematu pokoju dla dziecka i tu wielokrotnie zaczyna się problem, następuje przestój w planowaniu i działaniu. Propozycji na rynku jest całe mnóstwo, od wspaniałych kompletów meblowych, przez tapety, obrazki, piękne pościele, aż po eleganckie zabawki, jednak nie zawsze można sobie pozwolić na ten luksus – zwłaszcza w okresie oczekiwania na dziecko, tak obciążonym wydatkami. Wówczas zaczyna działać wyobraźnia i kreatywna strona naszego „ja” – a może by tak popracować na tym co mamy?
Na początek udanym zabiegiem jest malowanie ścian, oczywiście można je też wytapetować, ale to zwiększa koszty i może sprawiać trudność. Malowanie zaś nie należy do trudnych i zawsze łatwiej poprawić gdy coś nie wyjdzie.
Jeśli chodzi o malowanie, to oczywiście można po prostu pomalować ścianę, ale można ją też ozdobić. Na rynku jest wiele dostępnych szablonów, a jeśli macie talent i ochotę możecie sami stworzyć coś unikalnego. Mogą to być geometryczne wzory, pasy, kolorowe zwierzątka, czy, jak w naszym przypadku, czarodziejskie drzewo z kolorowymi liśćmi (gdzieniegdzie, na tle niebieskiej ściany pojawiły się też urocze białe obłoczki).
A skoro drzewo to i jego mieszkańcy. U nas była to sowa i dwa „sercoptaszki”. A jak ptaszki to i budki dla nich… I tu też podziałałam, a mianowicie cztery drewniane budki w różnych kształtach i wielkościach wdekupageowałam, używając serwetek w kratki i kropki, tworząc tym samym pewnego rodzaju patchwork – łączenie wielobarwnych kwadratowych motywów w pewnej sekwencji.
Podążając za motywem drzewa w pokoju zagościła również najprawdziwsza brzoza, która zakorzeniła się w skrzynce po jabłkach😊 W tej samej skrzynce mieszkanko znalazła cała gromada pluszowych miśków. Jeden nadmiernie podrósł i opanował podłogę.
Skrzynki po jabłkach odpowiednio wybielone znalazły jeszcze jedno zastosowanie, a mianowicie posłużyły za mini biblioteczkę 😊
Dalszym etapem w procesie tworzenia gniazdka dla naszego maluszka było wyposażenie pokoju w meble. Oczywiście nie wszystkie niezbędne meble mieliśmy i co nieco trzeba było dokupić jak chociażby przewijak czy łóżeczko, ale i tu można pokombinować – zastanówcie się, może w otoczeniu bliskich macie kogoś kto ma dorastającego malucha i jest w stanie pożyczyć wam łóżeczko, może nawet zgodzi się na jego modyfikację np. bielenie, malowanie czy oklejanie?! W moim przypadku było to bielenie lub, jak wole mawiać, lukrowanie!!! – Tomek, Agata i Marta dziękujemy😘.
Kolejna ze ścian została pomalowana na biało, ale by błękit przeciwległej ściany pojawił się i tutaj namalowałam na trzech blejtramach, zpodkładowanych właśnie na niebiesko, w różnych pozycjach Kubusia Puchatka, tak by mój synek w przyszłości mógł wymyślać historyjki spoglądając na misia i by kolory we wnętrzu się zgadzały.
Z ciekawostek mamy też kącik przedpokojowy, gdzie młody człowiek na swoje najpotrzebniejsze rzeczy typu kurtka czy szlafrok😄 no i oczywiście czapki.
Ze skarbów domowych, przekazaliśmy do pokoju naszego synka stare komody z salonu. Zadziwiające jest to, jak zwykła wymiana gałek w starej komodzie sprawia, iż zyskuje ona nowego i jakże odmiennego wyrazu. Stare metalowe gałki wymieniłam na te najprostsze, drewniane. Kupiłam je w jednym z marketów budowlanych po 1zł za sztukę, pomalowałam na biało, a potem zdecupegeowałam😋 używając dokładnie tych samych serwetek w kropki i kratki co w przypadku domków dla ptaszków😊.
Na dopełnienie wnętrza pozostało jeszcze troszkę zdjęć i cała masa pluszaków skomasowanych w wiklinowym koszu i wiklinowy bielony żyrandol:)
Co nie co można było już zobaczyć na homebook.pl przy konkursie kreatywny pokój dziecka.
W planach mam już pewne zmiany, bo widzę, że młodemu przydałoby się tipi, w niedługim czasie łóżeczko dla starszego chłopca i może jeszcze kilka drobiazgów ale jakby coś się zmieniło na pewno damy znać:)
A&M