Moja przygoda z Chaczapuri rozpoczęła się całkiem banalnie. Oglądałam program kulinarny, którego akcja toczyła się w gruzińskiej knajpce, a jednym z dań proponowanych w menu były właśnie Chaczapuri, czyli chlebki z farszem serowym, czy raczej placki gruzińskie. Było to tak apetyczne, że nie tracąc ani chwili, usiadłam do komputera i wyszukałam jak się je przyrządza:) Mówię wam, jedząc te chlebki zawsze czuję się jakbym na chwilę przeniosła się na malownicze wzgórza Gruzji, czuję dziki klimat tamtych krain, mimo iż nigdy tam nie byłam. Naprawdę warto spróbować.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym wyszukanego przepisu nie przerobiła na swoją modłę, wiecie nie zawsze mamy dokładnie taką ilość produktów jaką proponują nam przepisy, co nie znaczy, że nie należy próbować. Oto moja wariacja na temat Chaczapuri:
Składniki
Ciasto:
1/2 kg mąki
15 g świeżych drożdży
1 łyżeczka soli
450 ml ciepłej wody
3 łyżki oleju
Farsz:
200 g białej mozzarelli
270 g fety
100 g delikatnego żółtego sera
sól pieprz
(to jest wersja podstawowa mojego farszu, do wersji ulepszonej dodałam ok 10 posiekanych plastrów szynki parmeńskiej, ale można też użyć innej szynki tego typu.)
- Do wysokiej miski wsypujemy mąkę, sól, drożdże i wodę, a następnie wyrabiamy ciasto – nie przejmujcie się jeśli wyda wam się ono za rzadkie, takie właśnie powinno być (możecie dodać jedynie odrobinkę mąki jeśli już nie wytrzymacie:)). Na koniec zagniatania dodajemy olej i ostatecznie łączymy składniki.
- Wyrobione ciasto przykrywamy płócienną ściereczką, odstawiamy do wyrośnięcia, tak by przynajmniej podwoiło swoją objętość.
- W międzyczasie przygotowujemy farsz, a mianowicie wszystkie rodzaje sera mielimy w blenderze, tak by powstała jednolita masa. Dzielimy ją na dwie części; z jednej lepimy kulki wielkości niewielkiego orzecha włoskiego, a do drugiej dodajemy posiekane plastry szynki i z takiej masy również przygotowujemy kulki.
- Zarówno blat, na którym będziemy przygotowywać placki, jak i nasze dłonie musimy porządnie oprószyć mąką – bo ciasto jest, jak pamiętacie, lepkie. Odrywamy kawałki ciasta, z którego robimy małe placuszki. Na środku placka kładziemy kulkę z nadzienia i dokładnie ją zalepiamy formując coś na wzór knedla. Rozwałkowujemy go uzyskując ponownie placki grubości ok. 1 cm.
- Rozgrzewamy dużą patelnię i pieczemy na niej nasze placuszki – każda ze stron placka musi uzyskać złotawy kolor. Podczas pieczenia wasze chaczapuri mogą pęcznieć – w przepisach, które znalazlam w sieci, proponowano by je wówczas przebijać, jednak spraktykowałam to rozwiązanie i powiem szczerze, że to nie zdaje egzaminu. Serek ze środka wycieka i przypala się na patelni.
Gorące placki podajemy posmarowane masłem (jak to jest w originale) lub w mojej wersji – z sosem czosnkowy:
- 2 łyżki majonezu, 2 łyżki jogurtu greckiego, 2 łyżki śmietany, 2 ząbki czosnku i sól z odrobiną ziół prowansalskich) i ostrym sosem pomidorowo – paprykowym:
- sos pomidorowy w kartonie, ostra papryka, troszkę chili, słodka papryka i szczypta soli.
Do chaczapuri można podać lekką sałatkę z miksu sałat z pomidorkami, czarnymi oliwkami, odrobiną prażonego czarnego i białego sezamu, skąpaną w sosie z octu balsaminco, cytryny, miodu, soli i pieprzu mniammmmm……
Uwaga:
zarówno ciasto, jak i farsz do 4 dni można przechowywać w lodówce.
przepisy inspirowany http://www.greenmorning.pl/chaczapuri/
A&M